
Każdy kto do tej pory uważał Rejestr Dłużników za bardzo dobry pomysł powinien przeczytać ten artykuł i zastanowić się nad tym ponownie. Bowiem 'Dziennik Gazeta Prawna' dotarł do informacji, z których jasno wynika, że wcale nie trzeba być dłużnikiem i mieć jakieś nieuregulowane zobowiązania, żeby trafić na czarną listę dłużników. Jak to możliwe?
Jak się okazało, Biuro Informacji Gospodarczej nie sprawdza informacji, jakie są podawane przez wierzycieli. Co może oznaczać, że osoba, która nawet wierzycielem nie jest zgłosi się do owego BIG i przedstawi tam informacje wskutek czego niczemu winna osoba trafi na czarną listę. Mogą się na niej znaleźć tym samym firmy, które nie mają żadnych zaległości finansowych.
Jak wiadomo znalezienie się na czarnej liście nie ułatwia życia, a wręcz je utrudnia. Stanowi chociażby przeszkodę w zdobyciu kredytu. Warto przy tym pamiętać, że na czarną listę dostać się jest bardzo łatwo, jednakże wykreślenie z niej może zająć znacznie więcej czasu. Trzeba bowiem zgłosić się do wierzyciela, nawet tego rzekomego jeśli wyżej opisane przypadki będą miały miejsce. To on ma bowiem możliwość usunięcia nas z czarnej listy.
Jeśli uregulowane zostaną wszystkie zobowiązania finansowe wobec wierzyciela, ma on obowiązek w ciągu 14 dni złożyć wniosek o wykreślenie z listy, czy też usunąć nieprawdziwą informację.
Warto przy tym pamiętać, że zgłoszenie nieprawdziwych informacji dotyczących dłużników zagrożone jest grzywną do 30 tysięcy złotych. Najpierw jednak należy ową nieprawdziwą informację udowodnić, a to jak wiadomo trwa. W tym czasie rzekomy dłużnik spotyka się z nieprzyjemnościami, ma ograniczone możliwości co do pozyskiwania kredytów, wzięciu samochodu w leasing itp. Czy owe zadośćuczynienie rzekomego wierzyciela mu to wszystko zrekompensuje?